W 2019 roku dane mi było odwiedzić strefę po stronie białorskiej. Dotychczas Pan Łukaszenko był sceptyczny, jeśli chodzi o takie wizyty, ale udało się.
Przez ponad 30 lat te tereny nie były dostępne dla zwykłych zjadaczy chleba. Może dlatego panuje tu więlszy porządek niż u ukraińskich sąsiadów.
Wizyta oczywiście odbywała się z obstawą białoruskiego przewodnika, który wiedział na temat rezerwatu chyba wszystko. Ale były też minusy - zakaz spożywania alkoholu.
Penetrując budynki można było odnieść wrażanie, że w dużej mierze uprzątnęła je jakaś niewidzialna ręka.
Białoruscy opiekunowie towarszyli nam każdym kroku wizyty, ale przesadą byłoby porównywanie tego do zwiedzania Koreii Północnej. Poza tym, strefa po tej stronie jest utrzymana w nienagannej czystości.
Podsumowując - moim zdaniem strefa po stronie ukraińskiej jest o wiele bardziej ciekawa. Możliwe też, że białorusini zaczynają swój biznes turystyczny a ja byłem jedną z pierwszych osób, którym udało się zwiedzić rezerwat.
Polceam również zobaczyć niesamowity filmik z dorna.
Dzisiaj stronę odwiedziło już 2 odwiedzający (6 wejścia) tutaj!