Na przełomie roku 2015/2016 wybrałem się do malowniczej miejscowości Czarnobyl, gdzie w 1986 roku trzech ukraińskich asów atomistyki igrało sobie z reaktorem. Powróciłem tam również na Sylwestra 2017/2018, kiedy na stary sarkofag nasunięto już Arkę.
2015 rok

2017 rok ( a w sumie już pierwszy dzień Nowego Roku)



WAŻNY KOMUNIKAT
Z awarią do dzisiaj jest tak, a szczególnie po emisji serialu "Czarnobyl, że każdy jest specjalistą atomistą i swoją wersję zna. Moje opisy będą często napisane z przymrużniem oka. Nie znaczy to, że strona będzie powielać czarnobylskie mity, ale jeśli kogoś interesuje naukowy bełkot i spory o to ile jodu 131 dostało się do atmosfery, albo jak wysoko wystrzeliła w górę osłona antyradiacyjna, polecam inne źródła.
Również część zaprezentowanych zdjęć nie jest mojego autorstwa a bardzo często autorzy będą trudni do ustalenia. Zatem mam nadzieję, że ze względu na włożoną pracę w powstanie strony historia mi wybaczy. Wszędzie tam, gdzie autora udało mi się ustalić będzie adnotacja. Tam gdzie pod zdjęciem jej nie ma, niestety autor był nie do ustalenia, albo są to moje fotografie.



Trzej kowboje eksperymentatorzy mieli przeprowadzić test zgodnie z wytycznymi. Dwóch z nich upierało się, że skoro jest na to papier i dokładne wytyczne, to trzeba robić jak piszą. Trzeci natomiast, nazwiskiem Diatłow miał inną koncepcję. Opierała się ona w sumie na znanej nam zasadzie - "ale, że ja nie zrobię?". Reaktor stawał się niestabilny przy niskiej mocy a zamiast prowadzić test przy 700 - 1000 MW Diatłow kazał obniżyć moc do 200 MW. Tak między Bogiem a prawdą, prawdy tak naprawdę nigdy sie pewnie nie dowiemy. Powyższy opis jest tylko zarysem. Na katastrofę złożyło się wiele aspektów i czynników.

powyższy opis jak i zdjęcia pochodzą z Wikipedii
Jak to u ruskich bywa, reaktor często sygnalizował brak odpowiedniego chłodzenia, więc wszelkie ostrzeżenia tym razem też zignorowano. Dodatkowo wyciągnięto wszystkie pręty kontrolne, co pozbawiło załogę możliwości sterowania mocą reaktora. Kiedy próbowano je włożyć z powrotem, grafitowe końcówki prętów z borem zwane "jeźdźcami" zadziałały dodatkowo na reaktor jak płachta na byka. Finał zabawy był taki, że ważącą 1200 ton osłonę radiacyjną reaktora wysadziło w powietrze, a tym samym do otoczenia dostały się produkty reaktora. W Czarnobylskiej Elektrowni im. W. I. Lenina (CzAES) nie doszło do wybuchu jądrowego, co jest często powtarzanym błędem. Powinno się również używać nazwy elektrownia jądrowa a nie atomowa.
ATOMOWA czy JĄDROWA ?
Z uwagi na to, że produktom reaktora daleko było do miana witamin wysiedlono całe 50 tysięczne miasto Prypeć, które pokrótce można obejrzeć na tym filmiku.




Dzięki zachowanym zdjęciom możemy zobaczyć, jak wyglądało to miasto w 2001 roku. Zdjęcia oczywiście wygrzebane w czeluściach Internetów.
Dzięki staraniom pewnego jegomościa została stworzona mapa Prypeci. Profil znajduje się TUTAJ.
Z perspektywy czasu ludzie snują różne przypuszczenia, czy mogłoby dojść do kolejnego wybuchu, czy zagrożona była Alaska, czy tylko maksymalnie Polska do wysokości Sieradza. Nie odpowiem niestety na to pytanie.

Zgodnie z ówczesną radziecką myślą techniczną były plany budowy bezpiecznej elektrowni, ale pozostały one planami a budowano z tego co było. Dopiero po tym, jak wspomniani wcześniej Waszmościowie przyczynili się do wybuchu, okazało się, że to co na planach miało być niepalne, bardzo lubi ogień. Ułańska fantazja Diatłowa, który wcześniej miał już radioaktywne przygody, połączona z błędami konstrukcyjnymi reaktora doprowadziła do jednej z największych katastrof jądrowych.
Z nutką ironii zamieszczam zdjęcie zrobione w Strefie przez Anię Skazę Morgenstern. Nagłówek owego artykułu zaczyna się bowiem od słów ... "filozofia bezpieczeństwa" i to bezpieczeństwo funkcjonowało zdaje się faktycznie jedynie jako filozofia.
